Dorota Czajkowska – mistrzyni gminy Lesznowola na dystansie MEGA
W sobotę 8 czerwca w Magdalence odbyła się VI już w tym sezonie edycja cyklu Legia MTB Maraton. Rozegrano wtedy także mistrzostwa gminy Lesznowola. Wśród kobiet na dystansie MEGA najlepsza okazała się Dorota Czajkowska. A oto co nam powiedziała po zakończeniu rywalizacji…
Od jak dawna startuje Pani w wyścigach kolarskich?
Tak bardziej profesjonalnie niż amatorsko od 2012 roku, z małymi przerwami związanymi z macierzyństwem. Tak więc jest to kilkuletnia przygoda. W sumie na rowerze lubię jeździć od dziecka. Jeżdżę dużo, a w wyścigach od 2012 roku.
Co Panią fascynuje w kolarstwie? Dlaczego uprawia Pani tę dyscyplinę, a nie inne?
Dlaczego kolarstwo….? Ja też biegam dużo, więc ogólnie jestem osobą bardzo aktywną, a rower od dzieciństwa był mi bliski. Lubię na nim jeździć.
A w jakich zawodach startuje Pani częściej – kolarskich czy biegowych?
To zależy od roku. Nieraz jest tak, że jestem skoncentrowana na kolarstwie i jest przede wszystkim rower. Czasami są lata, że więcej biegam, bo w bieganiu wiadomo, do startów mniej trzeba się przygotowywać. Jak są maratony gdzieś organizowane daleko od domu, to trzeba przygotować się do tego m.in. logistycznie, zabrać rowery, cały transport.
Od jak dawna startuje Pani w wyścigach organizowanych przez KK Legia 1928?
Powiem szczerze, że z cyklu Legii bardzo mi pasuje wyścig akurat tutaj w Magdalence, bo mieszkam niedaleko, więc udział w tych zawodach jest takim „domowym” startem. Pasuje mi ta okolica, tereny są bardzo ładne. Legia jest mi bliska jeśli chodzi o Magdalenkę. Szczerze mówiąc, nie brałam jeszcze udziału w wyścigach organizowanych przez ten klub w innych miejscach. Rozmawiałam jednak przed chwilą z Panem z Legii ( z dyrektorem cyklu Legia MTB Maraton Marcinem Wasiołkiem – red.), który mnie zachęcił. Wspominał o Kozienicach, Garbatce, więc na pewno jeśli będę miała czas i możliwości, to chętnie pojadę i wezmę udział.
Czy często Pani trenuje?
Jak mam czas. Chciałabym często, ale czasami bywa tak, że tylko dwa, trzy razy w tygodniu mogę sobie pozwolić na jakieś aktywności.
Ile mniej więcej kilometrów pokonuje Pani podczas jednego treningu?
Myślę, że mogłabym dużo, ale jestem ograniczona czasowo gdyż mam małe dziecko, więc jest to tak około do 50 km.
Czy spędza Pani czas aktywnie? Uprawia Pani jeszcze inne sporty oprócz biegania i kolarstwa?
Jeżdżę na nartach. Wiadomo nie mieszkamy w górach, ale jak jestem gdzieś na jakimś wyjeździe zimowym, to jeżdżę na nartach. Poza tym spaceruję. Jeśli chodzi o sporty, to lubię narty, rower, bieganie i pływanie.
Jak Pani ocenia wyścig w Magdalence, jego trasę?
Maratony Legii są bardzo fajne. W porównaniu do innych cyklów są to zawody kameralne, co akurat mi osobiście bardzo pasuje. Jest przyjemnie, więcej się widzi na maratonie, można spotkać znajomych. W ogóle maratony rowerowe ściągają pasjonatów dwóch kółek, więc zawsze jest wspólny temat, zawsze się te osoby kojarzy, można porozmawiać, wymienić się różnymi spostrzeżeniami. Tak jak dzisiaj była fantastyczna burza na maratonie. Tego nie widać, ale jestem cała w błocie od stóp do głów, jeszcze mam kałuże w butach. Atmosfera nie do porównania z jakimś innym wydarzeniem. Ta burza jeszcze nadała wyścigowi takiego fajnego klimatu.
Jakie trasy Pani preferuje?
Lubię podjeżdżać, więc jak są górki, to jest mój klimat. Ja lubię trasy dłuższe, ja się rozkręcam. Na pierwszym okrążeniu wydaje mi się, że wszyscy mnie wyprzedzają, po czym dopiero rozpędzam się i tak jak tutaj na Legii tak od drugiego kółka mogę powiedzieć, że zaczynam swój wyścig. Zaczynam jechać i to ja wyprzedzam innych.
Jest Pani zadowolona z dzisiejszego startu i wyniku?
Z mojego jestem zadowolona bardzo, gdyż zależało mi, żeby wygrać, bo to jest wyścig na moim terenie. Tutaj była klasyfikacja mieszkańców gminy Lesznowola, udało mi się wygrać wszystkie klasyfikacje, które były tutaj do wygrania wśród kobiet, więc oceniam ten start dobrze. Cieszę się, że dojechałam zdrowo i cało do mety, bo jednak błoto na trasie po burzy spowodowało, że się jechało czasami jak po lodzie, widziałam dużo upadków, poślizgów. Sprzęt mnie jednak nie zawiódł, noga „podawała”, szczęście sprzyjało i dojechałam cało i zdrowo do mety, z uśmiechem na twarzy i zadowolona.
A to najważniejsze… Dziękuję bardzo i mam nadzieję, że zobaczymy Panią jeszcze na wyścigach KK Legia 1928 w tym sezonie.
Postaram się.
Zapraszamy. Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Dziękuję bardzo.
Pozdrawiam, Marta.