Dorota Warczyk o wyścigu na WAT i pasji do kolarstwa
W sobotę 13 kwietnia po trzeciej edycji cyklu Legia MTB Maraton rozegranej na obiektach WAT wrażeniami z niej podzieliła się z nami pani Dorota Warczyk. Zawodniczka LKK Start Tomaszów Mazowiecki opowiedziała nam także nieco więcej o swojej kolarskiej pasji. Oto cała rozmowa…
Kiedy rozpoczęła się Pani przygoda z rowerem?
Oj, to już chyba z 25 lat temu, w ósmej klasie szkoły podstawowej. Zaczynałam od kolarstwa szosowego, torowego no i później był przełaj, z którym jestem związana najwięcej. Jak kolarstwo górskie weszło do Polski, to automatycznie zaczęłam także uprawiać i je.
Czy ktoś Panią do tego zachęcił?
Start Tomaszów jako SKS, czyli Spółdzielczy Klub Sportowy istniał od 1976 roku. Był to bardzo prężny klub, specjalizujący się w szosie i w przełaju. Ja trafiłam do niego dzięki nauczycielowi wychowania fizycznego, który zbierał wszystkie dzieci i zachęcał do sportu. Był to pan Bińczyk. Namawiał do uprawiania siatkówki, łyżwiarstwa, kolarstwa, lekkoatletyki. Proponował sport wszystkim, zarówno dziewczynom jak i chłopakom. Byłyśmy chyba pierwsze, które na w-fie skakały wzwyż na dworze, czy też grały w piłkę nożną. Dawał okazję, żeby zainteresować się sportem wszystkim. Kolarstwo ćwiczyliśmy na drodze, na której nie było dużego ruchu. Tam mieliśmy m.in. sprawdziany na czas.
Pamięta Pani swój pierwszy wyścig? Kiedy to było?
Mój pierwszy wyścig to chyba była czasówka gdzieś w okolicach Zalewu Sulejowskiego. Pamiętam, że jechaliśmy na te zawody rowerami z Tomaszowa. Wydaje mi się, że to były okolice Piotrkowa Trybunalskiego, czyli jakieś 25 km od domu.
Czy to miało miejsce gdy chodziła Pani jeszcze do szkoły?
To jeszcze było w czasach szkoły podstawowej, bodajże chyba w ósmej klasie.
Od kiedy startuje Pani w cyklach Legii?
Oj, chyba od samego początku. Tak mi się wydaje.
Co się Pani podoba w cyklach Legii?
Przede wszystkim są to zawody, w których każdy znajdzie coś dla siebie, zawsze znajdzie się partnera do ścigania. To bardzo dobre wyścigi treningowe. Nie ma tutaj tłumów, przez co jest większa przejrzystość, trener też może sobie kontrolować zawodników. Rundy nie są bardzo długie, więc jeżeliby się coś działo, to można zawsze interweniować. Jest bardzo blisko Poznajemy nowe miejsca w Warszawie. Jest to odpoczynek od głośnych mega wielkich imprez, które wydaje mi się nieraz są po prostu przereklamowane. Jest to też bardzo dobre miejsce, aby polubić sport.
Które z miejsc, w których startowała Pani w cyklach Legii podoba się Pani najbardziej?
Na pewno na WAT. Na poligonie jest to zawsze taki przede wszystkim sprawdzian dla głowy, bo trzeba mieć czy dookoła głowy, bardzo uważać. Trasa w Leoncinie jest bardzo szybka. Podobają mi się wszystkie wyścigi w Kampinosie, bo jest to okazja aby zobaczyć, że wokół Warszawy jest tyle pięknych miejsc i przekonać się, że Warszawa się rusza. Nawet tutaj widzimy ile ludzi się rusza, ile biega, chodzi z kijkami, ile ćwiczy, ile spaceruje. To jest zawsze takie pozytywne.
Kobiet w wyścigach kolarskich nie stratuje aż tak dużo jak mężczyzn. Jak pani myśli, dlaczego?
Tu bym się nie zgodziła. Kobiet startuje bardzo dużo, z tym że imprez kolarskich i rowerowych jest w Polsce bardzo wiele, naprawdę. Z pewnych badań wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat kolarstwo jest nawet popularniejsze od biegania. Dzisiaj jest ono już tak popularne, że prawie każdy rejon ma swój cykl maratonów. Nawet dzisiaj odbywa się kilka imprez i myślę, że kilka tysięcy ludzi jeździ i ściga się teraz gdziekolwiek. Jeszcze drugie kila tysięcy jest na różnego rodzaju rajdach, wycieczkach, a jeszcze przecież kilka tysięcy ludzi przyjechało, aby oglądać zmagania.
Liczba mężczyzn startujących w wyścigach kolarskich jest większa niż kobiet? Czy to Pani zdaniem się kiedyś wyrówna? A może kiedyś liczba kobiet przewyższy liczbę mężczyzn?
Myślę, że jeżeli by były utrzymane nagrody, taka sama równowartość dla mężczyzn jak i kobiet i jeżeli byłoby to długotrwałe, może byśmy nie ustępowały tak liczbowo panom. Na pewno paniom jest troszeczkę trudniej, bo muszą dzielić swoje obowiązki domowe i rodzinne, ale naprawdę na szosie na przykład bardzo dużo dziewczyn się ściga. Myślę, że jest obecnie spora liczba ludzi, którzy się bawią na rowerach i oby tak dalej.
Czy jest Pani zadowolona z dzisiejszego startu i wyniku?
Tak, jestem zadowolona, dlatego że tydzień temu jechałam bardzo ciężki wyścig w Białymstoku, w tym wyścigu zmieniłam przełożenia i to są przełożenia, które szykuję na drugą część sezonu na góry.
Czy zmierza Pani startować jeszcze w kolejnych wyścigach Legii w tym sezonie?
Oczywiście. Legia jest zawsze stałym punktem naszego programu, później się troszeczkę rozjeżdżamy w miesiące letnie i na początku września, bo jest wtedy bardzo dużo imprez i mamy też inne zobowiązania. Zachęciliśmy jednak także inne osoby z Tomaszowa i dzisiaj się tutaj wybierały. Część przyjechała, część ma dołączyć do Legii bliżej wakacji.
Czyli zachęcają Państwo innych do starów u nas…
Oczywiście. Zawsze po każdym cyklu jest krótka wzmianka w naszym „Tygodniku Tomaszowskim”, zawsze ze zdjęciem. Wszyscy kibice już się przyzwyczaili, że zaczynamy i kończymy rok z Legią.
Czy oprócz kolarstwa uprawia Pani jeszcze jakieś dyscypliny?
Nie. Ja jestem od kilkunastu lat pełnoetatowym nauczycielem wychowania fizycznego, więc czasu mi starcza tylko na to, żeby się zajmować tylko kolarstwem. Chociaż 2-3 h kolarstwa dziennie dla osoby, która normalnie pracuje na pełnym etacie to naprawdę jest bardzo dużo.
Jak często Pani trenuje?
Codziennie.
Ile kilometrów przejeżdża Pani codziennie?
Staram się, żeby to były treningi dwu lub trzygodzinne, ale jak jest troszeczkę czasu, to muszą się znaleźć i takie trwające nawet 3h 50 min.
Czyli ile kilometrów pokonuje Pani podczas jednego takiego treningu?
Staram się, żeby trening nie był krótszy niż dwie godziny. Natomiast jeśli to jest trening szosowy, to staram się, żeby nie był mniejszy niż 60 kilometrów
Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w kolejnych wyścigach.
Dziękuję.
Po przeczytaniu wywiadu z Panią Dorotą, chyba nikt nie ma wątpliwości, że to prawdziwa entuzjastka kolarstwa! Cieszymy się niezmiernie, że takie osoby uczestniczą w naszych cyklach.
Pozdrawiam, Marta.