Wywiad Kępa k. Sochocina

31052015KepaWywiad

fot. Basia Kościelna

Imię nazwisko, numer startowy.

Numer 5, Paweł Kościelny.

Jak długo Pan jeździ na rowerze?

Hm… nie umiem na to pytanie odpowiedzieć, bo od dawien dawna. Natomiast miałem długą przerwę, około 15 lat. I dopiero jakieś 3 lata temu ponownie się zmobilizowałem i zacząłem jeździć.

Czy od 3 lat jeździ Pan na poważnie?

Nie. Na poważnie zacząłem w zeszłym sezonie. Wystartowałem w dziewięciu maratonach. Natomiast w tym sezonie zaplanowałem sobie znacznie bogatszy kalendarz startów , i zrobię „generalkę” i na Legii i na Maratonach Kresowych.

Jak dużo Pan trenuje? Jak dużo czasu poświęca Pan na rower poza samymi startami w maratonach?

Trenuję 5 razy w tygodniu. Zazwyczaj jest to ok 10 godzin, w zależności od tego, co mam rozpisanew planie treningowym.

A jak wyglądają treningi?

Treningi to zestaw różnych ćwiczeń. Czasami jest to jazda dwugodzinna, czasami jest to tylko godzinna z jakimiś ćwiczeniami np.:młynki, sprinty i tp.

Czy często jeździ Pan po lesie, czy jeździ Pan raczej po asfalcie albo gdzieś po mieście? Jak to wygląda z tej strony?

Moje treningi są mieszane. Ponieważ mieszkam w Warszawie, to 3 treningi odbywam tu, a dokładniej w okolicach mekki kolarstwa czyli Wał Zawadowski i Gassy. Natomiast w weekendy zazwyczaj wyjeżdżam na działkę, na której mam przepiękne tereny: piasek, błoto, las, pola, do wyboru – do koloru. I tu odbywam dwa treningi.

A proszę powiedzieć jak Panu idzie? Bo już wiemy jak Pan trenuje, wiemy jak długo Pan jeździ, a teraz proszę powiedzieć nam jakie są Pana osiągnięcia?

Osiągniecia? Doskonałe. (uśmiech) Cóż, no niestety nie zajmuję jeszcze regularnie miejsc na podium, tak jak bym chciał. W zeszłym sezonie miałem pierwsze poczucie prawdziwego ścigania, nawet raz stałem na podium w kategorii wiekowej (Leoncin). Spodobało mi się. Zacząłem trenować pod okiem trenera. W tym sezonie jest zdecydowanie lepiej, ale też zauważalnie podniósł się poziom sportowy zawodników. Wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. W związku z tym poza obserwowaniem ptaszków na trasie, oczywiście chciałoby się zajmować jak najlepsze miejsca. W tym sezonie jeszcze tu, na Legii nie miałem przyjemności stanąć na podium, ale mam nadzieję, że dzisiaj to się uda.

Mam nadzieję. A proszę powiedzieć tak na koniec, tradycyjne pytanie: jak zachęciłby Pan ludzi, którzy nie jeżdżą na rowerze, żeby przyjechali na Legię, żeby wzięli rower, nawet stary i wystartowali w Maratonie i zobaczyli jak fajnie jest się ścigać?

Po pierwsze Legia to bardzo przyjemne maratony, gdyż nie przyjeżdża tu bardzo dużo ludzi. Nie ma dzikiego tłumu. To są maratony, w których bez stresu można zacząć swoją przygodą z kolarstwem MTB. Przyjeżdżają tu się ścigać różni ludzie, tacy którzy mają wysoki poziom sportowy, ale są i tacy którzy jadą dla przyjemności, ruchu i piękna otaczającej przyrody.

Po drugie przyjeżdżają też tu całe rodziny. Ja na przykład zabieram moją córkę Basię, która robi mi zdjęcia. Dookoła panuje rodzinna atmosfera. Zdarza się, że nasze maratony są okazją do organizacji imprez towarzyszących. Chociażby dzisiaj, z okazji dnia dziecka. Widzę, że tutaj dzieci maja same fajne zabawy i konkurencje.

Po trzecie trzeba przyjechać, i spróbować, i zobaczyć jak to jest. Bo siedząc w domu przed telewizorem, czytając internet nie poczujemy tego, co tu można przeżyć. Są toznakomite przeżycia. Dla wszystkich tych, którzy wcale nie muszą żyć ze sportu, a chcą miło spędzić weekend, i przy okazji poruszać się. Czyli dla zdrowia, dla przyjemności i dla rodziny.

 

Przejdź do treści