Legia MTB Maraton – Joniec 6 czerwca
R: Długo Pan jeździ z Legią?
RR: Około półtora roku. Po 25 latach nie jeżdżenia namówił mnie kolega. Ciesze się bardzo, że jeżdżę… Schudłem przede wszystkim, wiec można powiedzieć że kolarstwo pozytywnie na mnie wpływa…
R: Czy udaje się Panu osiągnąć jakieś znaczące wyniki, czy z założenia jeździ Pan dla samego siebie?
RR: To znaczy… Dla samego siebie, a przy okazji osiągnąłem wyniki! Schudłem generalnie, 23 kilo zrzuciłem. W tej chwili jestem w swojej kategorii jako pierwszy, jestem z tego bardzo zadowolony. Z wyścigu na wyścig idzie mi coraz lepiej. Poza tym na Legii spotyka się miłych ludzi. Zazwyczaj jeżdżę z synem, który też bierze udział w wyścigach Legia MTB Maraton. Czasami zdarza mi się pojechać samemu, to zależy jak tam z pracy się przyjdzie.. i tak dalej…
R: Czy musiał Pan namawiać syna do startu w Legia MTB Maratonach?
RR: Nie, sam chciał. Kiedyś jeździł w klubie na szosie w Grodzisku, wiec po prostu szosę rzucił i zaczął jeździć na MTB. Tak, że bez żadnego namawiania.
R: A czy Pan też ma szosową przeszłość?
RR: Na szosie też jeździłem, tak jak mówiłem. 25 lat temu skończyłem z kolarstwem i dopiero niedawno, jak kolega mnie namówił wróciłem na rower, tym razem MTB.
R: Proszę powiedzieć, tak z punktu widzenia kogoś, kto miał okazje jeździć na rowerach ponad 25 lat temu. Co się zmieniło, i jak w tym wszystkim istotny jest sprzęt. Jak bardzo sprzęt pomaga osiągnąć porządny wynik?
RR: Rożnica jest kolosalnie duża. Kiedyś chociaż by, że tak powiem nieładnie, spodenki były z irchą, ewentualnie bez. Teraz same ubiory, rowery – tarczowe hamulce, kiedyś były tylko zwykle i to nie najlepsze klocki. Buty – kiedyś miałem, tak zwane gazele. Były na takiej skórzanej podeszwie. Tak więc zmieniło się wszystko. Po prostu rewelacja! Jednak, pomimo to, jak się nie ma w głowie i w nogach to sprzęt nie da, ale na pewno lżej się jeździ na tych rowerach dzisiejszych, na pewno!
R: Proszę powiedzieć, czy się Pan specjalnie przygotowuje do startu w wyścigach?
RR: Niekoniecznie, nie zawsze. Po prostu nie zawsze jest czas na jeżdżenie. Tak wiec często jest tak, że tylko raz w tygodniu wyjdę na rower i chwilę przejadę. No, ale jednak jakąś tą praktykę mam z poprzednich lat, więc wiem jak przetrwać na trasie.
R: Tym bardziej gratuluję Panu osiągnięć, bez treningu pierwszy w kategorii… To jest naprawdę wielkie osiągnięcie!
RR: Na dodatek czasami się zapali papierosa, tak ze wstydem powiem… (śmiech)
R: Jak to mówią, wszystko dla ludzi…
RR: Dokładnie
R: Bardzo dziękuje i życzę powodzenia!
RR: Dziękuje! Do widzenia!