Laski 2
Laski, witajcie ponownie!
Pierwszego września, w rocznicę niemieckiej napaści na Polskę, w dzień oficjalnego końca wakacji, w imienne święto Bronisława i Idziego odbył się wyścig legia MTB maraton, w Laskach. Ponownie?
Każdy sprawny obserwator od razu, bez trudu, wychwyci fakt że przecież w tym roku właśnie w Laskach zaczynaliśmy sezon. Tak mili Państwo to nie żart, w przy-Kampinowskich Laskach, w tym sezonie, byliśmy dwukrotnie! A jak do tego doszło? Uwaga geneza…
Od początku sezonu, wszystkie znaki na niebie i ziemi – w postaci towarzyszącego nam do początku sezonu, a nawet dłużej, Pana spikera i wszechwiedzącego internetu – twierdziły i oznajmiały, że pierwszego września zawodnicy Legii MTB maratonów ścigać się będą w WESOŁEJ/Rembertowie. Tak było, a właściwie tak być miało. Jednak Pan lub Pani Los, zamieszała w kotle rozgrzanej, można by pomyśleć, perfekcyjnie rozplanowanej rzeczywistości. Los sprowadził na nas potop – lub Los sprowadziła, w dzisiejszych czasach nie można zapominać o tak zwanej poprawności. Ta klęska żywiołowa spowodowana była nadgorliwością jednostek ćwiczących na podwarszawskim poligonie gdzie miały odbywać się nasze zawody. Wspomniana prze zemnie nadgorliwość, w owiany wojskową tajemnica sposób podniosła poziom wód gruntowych zatapiając rejony po których miała przebiegać trasa naszych maratonów.
Dyrekcja zawodów zamarła, po plecach wszystkich odpowiedzialnych za organizacje przeszedł dreszcz. Sytuacyjna wydawała się być beznadziejna. Bez szans na jakiekolwiek sensowne rozwiązanie. Niemym echem obijały się najstraszniejsze z możliwych słów – trzeba będzie odwołać wyścig. Pominąć jeden etap! Pominąć etap? To nie dopuszczalne – Krzyknął Pan Marcin Wasiołek, szef wszystkich szefów, szef legii MTB maratonów – nie na mojej warcie! Swoją prawą ręką złapał Panią Małgosię i opanowanym tonem oznajmił – nie martwicie się, zaraz znajdziemy jakieś rozwiązanie. Jak orzekł tak też się stało, jednak wierzcie mi – wymagało to nie lada wysiłku. Na szczęście znalazły się Laski w powiecie wschodnio-warszawskim. Ta pięknie położona, na skraju puszczy Kampinowskiej miejscowość jest zawsze chętna i gotowa do współpracy. Tak było i tym razem…
Pogoda nie dopisała, nieprzebrana ściana deszczu od rana przesłaniała świat. W umysłach zawodników powstawały najczarniejsze myśli. Jęła wdawać się iskra zwątpienia, chęć odwrotu. Jednak, nagle, jak by łaskawy Los zakręcił/a kurek – deszcz ustał. Nie powiem, że epickim zwyczajem wyjrzało słońce, jednak delikatnie się rozpogodziło. Po deszczu pozostało jedynie wspomnienie, no i oczywiście błoto. Jednak błoto jest tym co kolarze MTB lubią najbardziej! Ot taki dziwny, błotny fetysz.
Podsumowując: Laski, jako to laski – idealne miejsce na rozgrywanie legia MTB maratonów! Może przypomnimy je sobie za rok! Do zobaczenia już za tydzień na maratonie naszych maratonów – podwójnej edycji Garbatka-Kozienice! Adie!