Klwów – podsumowanie
Miało być sympatycznie. I było sympatycznie, bo jak że mogło by być inaczej w Klwowie. Królestwie Papryki! To zanurzone w głębinie paprykowych pól miasteczko, jak co roku przywitało nas ciepło i słonecznie. Tym razem na rynku! Pośród nowych, zapraszających do przycupnięcia, ławeczek i rzucających cień klombów, rozbiliśmy nasze wyścigowe miasteczko. Zawodnicy mieli szansę delektować się przyjemnym chłodem zawiewającym od usytuowanej na samym środku fontanny. Dzieci taplały się w wodzie a dorośli, no cóż.. Z nostalgią patrzyli wspominając czasy, które już nie wrócą. Tę przedwyścigową idylle przerwał ostry głos sędziego wzywający zawodników do stawienia się na start. Nastąpiło nerwowe poruszenie. Zabawa zabawą, przyjemności przyjemnościami ale z sędzią głównym się nie dyskutuje. Ten poważny groźnie wąsaty Pan nie stroni od ostrych uwag i komentarzy nie zawaha się przed udzieleniem zawodnikowi pouczenia! I dobrze! W sporcie liczy się dyscyplina, szacunek dla innych zawodników no i oczywiście wszechobecne fair play…
Odliczanie zakończone, kolaże z całych sił nacisnęli na pedały i błyskawicznie zniknęli z pola widzenia. Opustoszałe miasteczko delektując się zapachem papryki czekało na powrót pierwszych zawodników. Słońce. Cień. Fontanna. Tym czasem na trasie…
Pośród brzęczących owadami pól, potarganych wiatrem wrzosów wiła się trasa. Piaskowa, miejscami grząska, odpowiednio wymagająca. Jak zeznawali niektórzy zawodnicy, największym utrudnieniem była okolica. Tak urokliwa, że aż trzeba było zamykać oczy! Trzeba było walczyć ze swoim wewnętrznym ja, które krzyczało – człowieku zwolnij! Rozejrzyj się po okolicy! Jesteś w Raju! Błękitne niebo, złote pola, miło dogrzewające słońce i wiatr przypominający niemą obecność paprykowych złóż. To właśnie ta obecność nas chroni ode złego. Papryka, czyni ten krajobraz tak nie ocenionym. Papryka była tu od zawszę – takie hasła wykrzykują miejscowi podkreślając swój zachwyt dla tego nieprzeciętnego warzywa. Papryka, papryka, papryka.. A wyścig trwa! Kolaże w odwiecznej walce z samym sobą łykają kolejne kilometry trasy, nieuchronni zbliżając się do mety. Miasteczko wyścigowe wypełnia coraz to większy zgiełk, Zawodnicy omawiają trasę wymieniają uściski i uwagi w oczekiwaniu na upragnioną dekoracje. Tak jak poprzednimi laty, i tym razem, Nagrodą była papryka! I to nie jedna, cała skrzynka tego Klwowskiego złota! Przekazywana z rąk władz gminy w ręce zasłużonych zawodników. Medale, Puchary i oczywiście Papryka! Tak właśnie, nadzwyczajnie, skończył się kolejny etap Legia MTB Maratonów. Do zobaczenia we wrześniu, w dniu rozpoczęcia szkoły! Miejmy nadziej, ze ta zbieżność dat nie wyeliminuje nam najmłodszych uczestników.