Ewa Lipowiecka – numer startowy 3
R:Jak to się zaczęło, że Pani się ściga na rowerze.
Zaczęło się od syna, syn pierwszy zaczął jeździć na maratony, nawet nie słyszałam, że coś takiego jest, później wciągnęła się córka, mąż. Jeździłam z nimi jako osoba towarzysząca, i wreszcie się zezłościłam, bo a to potrzymaj, a to przynieś coś, a dlaczego nie ja: pomyślałam i wsiadłam na rower. Od tamtej pory jeżdżę.
R: Jak dawno temu to było?
Już 4 lata. Z tym, że na początku jeździliśmy przez dwa lata wszystkie maratony co dwa tygodnie, bo one się zazębiały. Było to jednak dość męczące, więc zaczęliśmy wybierać. Legia to mi się podoba ze względu na to, że jest tu kameralnie, nie jest tak tłoczno, bo na Mazovii czy Poland Bike jest bardzo tłoczno, miałam taką nieprzyjemną karaksę, miałam troche uszkodzoną rękę, więc zaczęliśmy wybierać.
R: Stało się coś poważnego?
Musiałam korzystać z rehabilitacji. To było ze dwa lata temu, przez dwa miesiące nie jeździłam, później powoli, powoli, musiałam uważać, bo nie mogłam sięgać do tyłu, więc nie mogłam np. wyciągnąć żelków z tylnej kieszeni, ale znowu zaczęłam jeździć.
R: A jak pani trenuję, jak często, jak intensywnie i czy w ogóle?
Po prostu jeżdżę, z córką, z mężem, co prawda oni są szybsi ode mnie, czasami jedziemy w góry, staram się, żeby były jakieś podjazdy, bo po płaskim, to nie bardzo ma sens.
R: Chodzi mi o to czy regularnie pani ćwiczy czy okazjonalnie?
Ostatnio nie jeździłam, bo chorowałam, ale żeby uczestniczyć w maratonach to trzeba przynajmniej te trzy razy w tygodniu wyjść na rower, trzeba jeździć.
R: Ja by pani zachęciła ludzi, całe rodziny do jeżdżenia na rowerze?
Chyba tym, że lepiej się czuję jeżdżąc na rowerze. Teraz jestem po miesiącu nie jeżdżenia i widzę, że gorzej się czuję. Daję sobie radę i przejeżdżam takie dystanse około 50 km, nie więcej, bo mieszkam w centrum Warszawy i żeby wyjechać w plener to trochę trawa. Nie potrafię teraz żyć bez roweru. To jest naprawdę idealna rzecz. Strasznie lubię las, maratony po szutrach, górki też, ale nie za wielkie, bo już w moim wieku… daję radę, ale jest to już dla mnie meczące. Lepsza kondycja, zadowolenie, psychicznie odpoczywam.