Nowe Miasto
Nowe Miasto, Gmina Nowe Miasto, powiat Płoński, 2 czerwca 2013 roku godzina 11:00.
Jak tylko zjawiłem się w okolicy miasteczka wyścigowego Legia MTB Maraton mojej uwadze nie mogło umknąć niecodzienne zamieszanie. Bo kolarze zamiast znanym nam już od kilku sezonów zwyczajem przygotowywać się do startu – polerować koła i oliwić łożyska. Zamiast, dokręcać pedały i obliczać niezbędny zapas izotonika potrzebny do ukończenia przepisowej ilości okrążeń. Zamiast planować zwycięstwo i wizualizować sobie siebie na, tak zwanym, pudle. Zamiast.. tak..
Zamiast tego wszystkiego co zwykli czynić zawodnicy przed startem szeptali co chwila wyraźnie podekscytowani. On tu jest.. Znowu przyjechał.. Patrz, to on! Mowa była oczywiście o personie, której sława za pomocą eteru, rok w rok po kilkakroć, przemierza Polskę! Za pomocą satelitarnych lub kablowych odbiorników wcieka nam do domów i.. gada… Tak mili Państwo, w Nowym Mieście odwiedził nas głos, który tak dobrze znamy i cenimy. Głos, który wyznacza tępo pocącym się na premiach górskich profesjonalistom. Głos jędrny, dźwięczny i wielce głęboki. Głos guru polskiego komentarza sportowego! Tym razem Głos ten nie został brutalnie pozbawiony ciała jak zdarza się to zazwyczaj. Ciała niemalże atletycznego, trzeba by dodać. Owo ciało nawet udało się naszemu, cwanemu legijnemu paparazzo uwiecznić na kilku zdjęciach (patrz galerie z Nowego Miasta).
Głos przyjechał. Uniesieniem dłoni powitał fanów, po czym żwawym krokiem udał się kierunku stanowiska sędziego głównego. Gdzie znikną w czeluściach namiotu sędziego. Ileż to rzeczy trzeba ustalić, ile się dowiedzieć o trasie, o zawodnikach, o okolicy! Wprawny komentator musi wiedzieć wszystko, o wszystkim, a najlepiej jeszcze więcej.
Wśród tłumu echem odbijało się pytanie. Czy to prawda, że Głos będzie komentował nasze skromne zawody? Osobiście przyznam, że w głębi serca, jak mantrę, powtarzałem to zapytanie… Jednak wszelkie wątpliwości rozwiały się gdy Głos, tym razem przystrojony w ciało, dobył mikrofonu i przemówił. Z głośników pociekła ambrozja… wszyscy oniemieli! Krótkim przywitaniem, uściskiem symbolicznej dłoni i objaśnieniem trasy zaczęła się relacja. Start! Dumni Kolarze zniknęli w lesie… Głos został, doradzał, opowiadał nawigował, może to było tylko moje wrażenie, ale czas się zatrzymał, zahipnotyzowany potęgą głosu Głosu byłem jak w transie, niezdolny do podjęcia żadnej utrudniającej słuchanie akcji. Stałem zaplątany w słowa, zapadnięty w lotne piaski dziennikarskiej wirtuozerii, chłonąc każde słowo trwałem…
“Dziękuje Państwu, to tyle na dzisiaj, do zobaczenia na następnym etapie w Szumowie!” – ta fraza jak pstryknięcie palców hipnotyzera wyrwało mnie z letargu. Czas znowu się poruszył. Wyrwany z letargu stałem tam gdzie jeszcze przed chwilą była meta trzeciego w tym roku etapu Legia MTB Maraton… Do zobaczenia w Szumowie!