Bogusław Lipowiecki, numer startowy 3

joniecwyw2014Reporter: Zaczniemy od łatwego pytania. Czy dużo Pan jeździ na rowerze?

Bogusław Lipowiecki: Teraz tak. Po kłopotach zdrowotnych zaczęłam po prostu jeździć na rowerze, no i tak powolutku od 2009 roku startuję w  30-40 maratonów w ciągu roku. Były cykle: Mazowia, Pland Bike i Legia Warszawa. W tym roku chcemy zrobić generalkę w Legii, chociaż terminy się pokrywają, ale jednak ta atmosfera… Ta kameralność, bliskość Warszawy, organizacja – mi to bardzo odpowiada! Duże maratony – dużo ludzi – człowiek jest przedmiotowo traktowany. Tutaj to jest, wiadomo – mniej ludzi, człowiek się tak samo ściga, w prędkościach wychodzi na to samo. Na Legii wszyscy się znamy więc przyjemnie się jeździ – trasy są tak wybierane, że można się ujechać…

R: Jak dużo kilometrów przejeżdża Pan w ciągu roku.. Szacunkowo.

BL: Trzy do czterech tysięcy.

R: A czy ma Pan jakieś ulubione trasy, ulubione miejsca?

BL: Czy mam ulubione miejsca? Mam  takie tereny  w Zielonce i Wawrze. No i oczywiście Kazurka w Warszawie – ze względów zdrowotnych tam jeżdżę troszeczkę mniej, ale miło jest tam też pojeździć. Są jeszcze Kabaty –  las kabacki… Bardzo lubię trasę  MTB w Obiszowie – z tym, że to dość daleko – jak już się jedzie to tylko tam. No i oczywiście Świeradów – odjazd po prostu – to jest marzenie tylko, że daleko…

R: Na wszystkich zawodach MTB jest Pan zawsze z aparatem, kamerą lub GoPro. Co się dzieje z tym materiałem?

BL: Robię po prostu filmy, zdjęcia wrzucam od razu na fora. Z każdego praktycznie maratonu mam zrobiony film. Słabiej, gorzej no ale z natury jest. Jak jest więcej materiału to robię dwa oddzielne filmy – trasę oddzielnie. A tutaj jako że sam jadę to wszystkich nie łapie – na ogół robię trochę z trasy  a trochę z mety. Tak wplatam… Do tego dodaję jakąś tam muzykę. Oglądalność mam dosyć dużą…

R: Pełne Hobby – i ruch i wyzwanie bardziej intelektualne.

BL: Tak! Nawet już mam kłopoty w domu. Jak przyjeżdżam z wyścigu to od razu siadam obrabiam przywieziony materiał. Dla mnie to jest pasja. Żona mówi zrób najpierw coś innego, ale nie. Ja najpierw montuje, bo wiem, że każdy czeka, każdy lubi – porówna się. Jeden zrobi lepsze zdjęcia, inny inne, wiec coś ktoś sobie wybierze. Każdy lubi zobaczyć to swoje zmęczenie. Po to to robię, żeby trochę szczęścia dostarczyć zawodnikom z tego wymęczenia.

R: To teraz pytanie powracające do tematyki stricte rowerów. Sprzęt – czy jest dla Pana istotny, czy precyzyjnie dobiera Pan rower, czy może dla Pana jest to po prostu rower?

BL: Powiem tak: rower jak to się mówi jest to przyrząd do jeżdżenia – brzydko nazywając. Ale to jest ważne, żeby był on bezawaryjny, no i żeby był odpowiedni. Nie szaleje – u mnie w rodzinie są cztery jeżdżące osoby, cztery rowery razy dwa to jest osiem plus dwie szosy daje nam dziesięć – to są koszta. Więc nie szalejemy, ale raczej staramy się utrzymać porządny poziom. Jak jest lżejszy rower, wiadomo, lżej się jeździ. A przy takich kilometrach co my robimy, to ma znaczenie. Zwłaszcza jak człowiek ma swoje latka i chce do młodszych dorównać – co czasem się udaje. Jednak przede wszystkim liczy się przyjemność. Przyjemność jak jedziemy całą rodzinką – wyskoczymy gdzieś, nawet nie na maraton – sama przyjemność i przede wszystkim zdrowie.

Przejdź do treści